CETI (gościnnie Black Meadow)
10 listopada 2017, Rocker Club, Szczecin –
Chociaż słynny cytat Heraklita z Efezu („Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki”) nie wydaje się być częścią kredo rock’n’rollowca, do pewnego stopnia można odnieść tę myśl do kwestii tras koncertowych. Rzadko zdarza się, żeby zespół grał w tym samym mieście dwa razy w ciągu jednej trasy, czyż nie?
Są jednak pewne chwalebne wyjątki od reguły. Zagrawszy już raz w Szczecinie podczas pierwszego etapu trasy The Snakes Are Back In Town Tour 2017, hard rockowi weterani z CETI powrócili do stolicy Pomorza Zachodniego w połowie listopada. Czy to entuzjastyczne reakcje szczecińskiej publiczności w styczniu sprawiły, że ogłosili jeszcze jedną datę dla tego miasta w ramach bieżącej trasy? Być może – a ci, którym nie udało się dotrzeć do Szczecina niemal rok temu, teraz dostali szansę, by nadrobić zaległości.
Większość fanów zgromadzonych w klubie Rocker tego zimnego, deszczowego, listopadowego wieczoru miało na sobie koszulki z okładką płyty Snakes Of Eden – co stanowi poniekąd nawiązanie do podejścia CETI względem koncertowych setlist. Podobnie jak w przypadku trasy promującej poprzedni album Brutus Syndrome, zespół włącza lwią część nowego materiału do repertuaru koncertowego i skutecznie odżegnuje się od ogranych schematów. Zapytany o to, lider zespołu Grzegorz Kupczyk powiedział mi w 2015 roku: „Po prostu graliśmy to już tyle lat, że postanowiliśmy zaryzykować i odpuścić. Okazuje się, że był to ten moment, w którym mogliśmy sobie na to pozwolić. Owszem, fani przyzwyczaili się, że ten zestaw jest… ale my graliśmy te utwory ponad dwadzieścia lat!” Garść starszych utworów znalazła jednak swoje miejsce w secie podczas tej trasy – pomiędzy nimi zaś klasyk z 1992 roku, czyli „Lamiastrata”.
Przed koncertem w Szczecinie publiczność rozgrzewało Black Meadow, miejscowy zespół, który w swojej twórczości łączy rockowe, metalowe i funkowe brzmienia. Choć ich set był relatywnie krótki, zespół zdążył zaprezentować publiczności garść utworów ze swego repertuaru, w tym „Highway Son” czy „Mad Woman”. Gdyby czas pozwolił, zapewne włączyliby do swej setlisty także kilka interesujących coverów – na przykład, wziętą przezeń na warsztat energetyczną wersję przeboju Billy’ego Idola „Rebel Yell”.
Gwiazda główna wieczoru nie kazała fanom czekać zbyt długo. Wkrótce po tym, jak ze sceny zniknęli muzycy Black Meadow, pojawiła się sekcja rytmiczna: Marcin “Mucek” Krystek i Tomasz Targosz. Za nimi podążyli “Marihuana” Wietrzykowska i gitarzysta Bartosz Sadura. Ostatnim, który pojawił się na scenie, był – rzecz jasna – Grzegorz Kupczyk.
Intro stanowiła uwertura do opery „Wilhelm Tell” Rossiniego – wybór, który nie powinien dziwić, gdy przypomni się dawne koncerty CETI poprzedzane takimi klasycznymi motywami, jak „Carmina Burana”. Zespół otworzył koncert pierwszym utworem z płyty Snakes Of Eden – maidenowskim „Edge Of Madness”, które płynnie przeszło w galopujące “Wizards Of The Modern Worlds”. W nawiązaniu do słynnej hitchcockowskiej myśli można by zaryzykować więc stwierdzenie, iż występ zaczął się akcentem porównywalnym do muzycznego trzęsienia ziemi, a potem napięcie tylko narastało. Utwory takie jak „C.E.T.I.’a”, „Prawo pięści” czy „Ogień i łzy” sięgały do najwcześniejszych dokonań grupy, udowadniając, że debiutancki album CETI przetrwał próbę czasu mimo dwudziestu ośmiu lat mijających od jego wydania. Równocześnie zaś, utwory te stanowiły jedną, pozbawioną stylistycznych zgrzytów całość z najnowszym dorobkiem zespołu, w tym lekko whitesnake’owym, melodyjnym „Notes Of Freedom”, przebojowym „Wild & Free” czy na poły tylko balladową „Lady From The Dark”. W kwestiach stylistycznych CETI zatoczyło ewidentne koło wraz z wydaniem dwóch ostatnich albumów, a formuła, którą zastosowali w studiu muzycy, nie różni się drastycznie od ich najwcześniejszych dokonań.
Chociaż cały set zagrany w Szczecinie był wspaniały, można wyróżnić kilka jego szczególnych momentów. Wystarczy przypomnieć sobie o zapierających dech w piersiach, wokalnych ekwilibrystykach Kupczyka w pełnym patosu „Empire Of Loss”, klawiszowym wdzięku „Ognia i łez”, potężnych bębnach w „Fight To Kill”, spektakularnej solówce gitarowej w „Lamiastracie” czy też solo na basie w „The Evil And The Troy”. I oczywiście sięgnąć pamięcią do wykonania „Dorosłych dzieci”, legendarnej ballady pierwotnie nagranej przez Turbo w roku 1982. Choć utwór ten pozostaje kultowym dla wielu – a zwłaszcza dwóch kolejnych pokoleń fanów Grzegorza Kupczyka – w setlistach koncertowych CETI przez lata niekiedy pojawiał się, by znów z nich zniknąć. The Snakes Are Back In Town Tour przyniosło jego powrót do koncertowego repertuaru grupy – ale czy ruch ten podyktowany był wyłącznie nostalgią?
Razem z utworem również pierwotnie nagranym przez Turbo, „Już nie z Tobą” (1985), które również CETI gra na swoich obecnych koncertach, „Dorosłe dzieci” w swojej współczesnej wersji to Grzegorz Kupczyk sięgający do zarania swojej kariery i dowód, jak pięknie dojrzał jego głos przez lata scenicznych i studyjnych doświadczeń. Doświadczenia te dzielą go od dwudziestoparolatka śpiewającego „Dorosłe dzieci” podczas swoich pierwszych sesji nagraniowych z Turbo w 1982 roku, ale balladę tę wykonuje wciąż z równą pasją i feelingiem. Początek drugiej zwrotki znamionuje zaś duet wokalny z Marią “Marihuaną” Wietrzykowską – kolejny wyjątkowy moment koncertu.
Choć rok 2017 to dwudziesty ósmy rok w działalności
CETI – ożywiony zmianami składu z czasów Brutus Syndrome, zespół wydaje się z czasem wręcz doskonalić. Koncert, który zagrali w Szczecinie w listopadzie, był tego niepodważalnym dowodem. Ale – jak potwierdzi każdy, kto brał udział w tym wydarzeniu – atmosferę występu budowało coś jeszcze prócz solidnego repertuaru, doświadczenia i talentu. Oglądanie CETI na żywo w Szczecinie to także energia wymieniana pomiędzy zespołem i oklaskującym go tłumem oraz czysty wyraz radości na twarzach kwintetu pędzącego galopem przez starsze i nowsze utwory. Jeśli każdy zespół o niemal trzydziestoletnim stażu łączyłby dojrzałość i profesjonalizm z taką właśnie niemal dziecięcą wesołością i otwartością, uczestnicy koncertów uniknęliby wielu rozczarowań. Ale jeśli chcecie to sami skonfrontować z rzeczywistością, nie spuszczajcie zespołu z oka. Do końca roku pojawią się w kolejnych miastach Polski – a kto wie, co przyniesie nieco dalsza przyszłość…
Zespół zagrał w składzie:
Grzegorz Kupczyk – śpiew
Maria “Marihuana” Wietrzykowska – instrumenty klawiszowe, chórki
Bartosz Sadura – gitara
Tomasz Targosz – gitara basowa
Marcin “Mucek” Krystek – perkusja
Setlista:
Edge Of Madness
Wizards Of The Modern Worlds
C.E.T.I.’a
Notes Of Freedom
Devil Made Me Do It
Prawo Piesci
Juz Nie Z Toba
Lady From The Dark
2027
Killing Time/Czas zla
Fight To Kill
Empire Of Loss
Dorosle Dzieci
Wild & Free
Ogien I Lzy
Evil And The Troy
Bis:
Lamiastrata
Fire & Ice