
Po wydaniu rewelacyjnie przyjętej przez publiczność, czwartej płyty “New Jersey”, i światowej trasie koncertowej trwającej do lutego 1990 roku, drogi członków zespołu Bon Jovi na jakiś czas się rozeszły. Nim powrócili w 1992 roku z “Keep The Faith”, minęły niemal dwa lata, w ciągu których na rynku ukazało się kilka wydawnictw, więcej niż poniekąd powiązanych z zespołem. Jon Bon Jovi wydał soundtrack “Blaze Of Glory – Young Guns II” do filmu “Młode Strzelby II” (1990), klawiszowiec David Bryan we współpracy z Edgarem Winterem stworzył ścieżkę dźwiękową do filmu “Netherworld (1991). 1991 to także rok, w którym ukazuje się pierwsza solowa płyta gitarzysty i współautora większości kompozycji Bon Jovi – Richiego Sambory.
Stojąc przed możliwością nagrania płyty, którą można by podczepić pod dokonania rodzimej kapeli z innym wokalem, i zapraszając do udziału w nagraniach kolegów z zespołu – co zdawałoby się sugerować podobieństwo kompozycji do macierzystego Bon Jovi – Richie wydaje się podążać bardziej w kierunku spełnienia własnej wizji, niż przypodobania się dzieciakom zapatrzonym w ówczesne listy przebojów. “Stranger In This Town” to album nie mający zbyt wiele wspólnego z zespołową twórczością Sambory, szczególnie jeśli chodzi o wydane wcześniej “Slippery When Wet” i “New Jersey”. Oryginalne wydanie płyty nie zawiera nawet nazwiska autora na okładce, jakby w celu uniknięcia skojarzeń z rodzimą grupą. Za produkcją albumu stoi Neil Dorfsman, znany ze współpracy z Paulem McCartneyem i Dire Straits, oraz sam Richie Sambora.
Już otwierający płytę numer “Rest In Peace” wskazuje na jej muzyczne zróżnicowanie. Zawarte w książeczce “instrukcje słuchania” – “zgaś światło, zapal świece…” – świetnie wpasowują się w klimat tej właśnie pierwszej piosenki, ciężkiej i ponurej, metaforycznej w warstwie tekstowej. Tajemnicza opowieść o voodoo i Cygankach, podszyta nieco psychodelicznymi riffami, płynnie przechodzi w “Church Of Desire”, świetnie zaśpiewany i ekspresyjnie, agresywnie zagrany, z dynamiczną solówką. Kolejny popis – tak gitarowy, jak i wokalny – daje Sambora w następnym, tytułowym numerze; tu odzywa się fascynacja bluesem, muzyka zwalnia nieco tempa, zyskuje za to na liryczności. Warto dodać, że w tym utworze, podobnie jak i w “Rest In Peace”, maczał palce kolega z zespołu David Bryan. Napisane z muzykiem Shark Frenzy Tonym Maroldą “Ballad Of Youth” rozpoczyna się akustycznym, gitarowym intro, by za chwilę buchnąć rock’n’rollowym ogniem.Głos Richiego brzmi mocno i donośnie, a energia i pasja, jakimi rozbrzmiewa utwór, pozwala zdecydowanie otrząsnąć się z bluesowego marzenia; tu jest dynamicznie, pozytywnie, hard rockowo. Rewelacyjnie korespondujący z muzyką tekst sprawia, że ów “hymn młodości” był świetnym, choć niedocenionym przez słuchaczy, wyborem na singiel. Następne jest nieco zwalniające znów tempa “One Light Burning”, nastrojowe i poetyckie, zaskakujące oryginalnością rozwiązań muzycznych (utwór ten napisany został wiele lat przed wydaniem “Stranger…”, w czasach działalności Richiego w Shark Frenzy w późnych latach 70-tych wraz ze wspomnianym tu już Tonym Maroldą). “Mr. Bluesman” portretuje dążenia młodego ucznia, by stać się podobnym do muzycznego mistrza. Dedykowany Ericowi Claptonowi, który gościnnie gra tu solo, kipi aż od emocji, znów gdzieś w tle nakreślając bluesowe inspiracje Sambory. Od nich dalekie jest “Rosie”, sugerujące, że Richie nie odcina się bynajmniej definitywnie od dorobku macierzystej kapeli. “Rosie” to przecież numer Bon Jovi, odrzut z sesji do albumu “New Jersey” (po sieci krąży wersja demo z wokalem Jona z 1988 r.) Napisany przez Jona Bon Joviego, Richiego Samborę, Desmonda Childa i Diane Warren utwór to prosty, acz dynamiczny melodyjny hard rock, któremu znacznie bliżej pomiędzy “Bad Medicine” a “Born To Be My Baby” Bon Jovi niż na przesycony bluesem i niemal nietknięty komercyjnym szlifem solowy album Sambory. Sam zainteresowany tłumaczył obecność “Rosie” obawą przed zbyt drastycznym odizolowaniem się od fanów zespołu; muzycznie ten miłosny storyteller nie rzuca na kolana, stanowi jednak solidny wypełniacz między kolejnymi piosenkami. Skandowana druga część refrenu nieodmiennie nasuwa skojarzenia z singlem KISS z płyty “Hot In The Shade” z 1989 roku, “Hide Your Heart” (wykonywanym również przez Bonnie Tyler) – znać szlif Desmonda Childa. Na ściśle erotyczne rozważania pozwala sobie Sambora w lekko bluesującym “River Of Love”, by znów wspiąć się na muzyczne wyżyny w kolejnym utworze. Przejmująca, liryczna ballada “Father Time” to jeden z najjaśniejszych punktów albumu; napisana przez Richiego i Desmonda Childa stoi na wyższym poziomie od wielu cukierkowych power-ballad z tamtego okresu, zachwycając dojrzałością przemyśleń. Kompozycja utworu dosłownie zapiera dech w piersiach wyważeniem melodii i napięcia budowanego w utworze przez niemal liryczny dialog gitary z klawiszami; jest jak czająca się burza, która w końcu razi z całym impetem. Całości dopełnia rewelacyjne solo. Na koniec mamy jeszcze akustyczną balladę “The Answer”, stanowiącą nastrojowe zamknięcie i zarazem podsumowanie płyty, napisaną tym razem z Bruce’em Fosterem (również z Shark Frenzy) wiele lat wcześniej. Japońska wersja “Stranger in This Town” zawiera jeszcze bonus – cover Jimiego Hendrixa ‘The Wind Cries Mary” (piosenkę pierwotnie nagraną do filmu Ford Fairlane), będącą swoistym hołdem złożonym Jimiemu, a zarazem – pełnym pasji, mistrzowskim wręcz wykonaniem legendarnego utworu. Wspaniały koniec wspaniałej płyty.
Podsumowując-“Stranger In This Town” to płyta daleka od chwytliwości i komercyjnych szlifów, przez co przy pierwszym przesłuchaniu wydaje się być raczej ciężko “przyswajalna”. W gruncie rzeczy jednak to kwintensencja dobrze wyważonego, różnorodnego rocka podszytego bluesem, tajemniczy, niesamowity klimat, dojrzałe kompozycje i odważne idee muzyczne. Jakkolwiek trudno jest odmówić niektórym piosenkom przebojowości (“Rosie”, “Ballad Of Youth”), album jako spójna całość jest bardziej z gatunku “night listening”, nagrany dla wyrażenia emocji, nie dla poklasku ze strony mało wymagającej “radiowej” publiczności. Słowem, niewątpliwie mamy do czynienia z czymś niezwykłym, “Stranger In This Town” to klasa sama w sobie. Fanom Bon Jovi polecać tej płyty nie trzeba; wszyscy inni otwarci na solidne, ambitne granie pomiędzy blues rockową klimatycznością, a hard rockową przebojowością nie powinni być rozczarowani. W mojej opinii – jeden z albumów roku 1991.