Divine Weep [wywiad]

Rozwijamy się w dynamicznym tempie…

Divine Weep potrafi zaskoczyć. Słuchając ich najnowszego albumu Tears Of The Ages, aż trudno uwierzyć, że korzenie tej białostockiej grupy sięgają stylistyki… black metalowej. Muzycy nie odcinają się jednak od swojej przeszłości, czego wyraz dali na łamach Hard Rock Service. Oczywiście rozmowa z nimi nie zawężyła się tylko do tej kwestii. Gitarzysta Bartosz Kosacki oraz basista Janusz Grabowski podzielili się z nami także refleksją na temat zawartości najnowszego krążka i wielu detali z nim związanych. Nie zabrakło wątku najbliższych planów zespołu, przede wszystkim koncertowych. Zapraszamy do lektury!

Przybywa recenzji Waszego najnowszego albumu – Tears Of The Ages. Jaki jest odbiór płyty, jakie sygnały płyną do Was ze strony słuchaczy i recenzentów?

JANUSZ GRABOWSKI: Gdy stawiasz sobie wysoko poprzeczkę, wkładając wiele poświęcenia i serca w pracę nad płytą to oczekujesz, że odbiór będzie jak najlepszy. Tears Of The Ages broni się póki co rewelacyjnie. Średnia ocen z recenzji jest w tej chwili wysoka, liczę że tak pozostanie, a przecież przed sobą mamy jeszcze wiele opinii, także zagranicznych. To wszystko jednak ma powierzchowne znaczenie, bo muzyka została zrobiona dla fanów. Tych, którzy już nas słuchają, oraz tych, którzy dopiero poznają naszą nazwę. To miło, że słuchaczom aż tak się podoba.

Jak Waszym zdaniem na kształt nowego materiału wpłynęły ostatnie – istotne – zmiany w składzie personalnym zespołu?

BARTOSZ KOSACKI: Nie da się tego opisać (śmiech). Skład to naszym zdaniem najważniejszy czynnik w zespole. Owszem, są projekty w których muzycy praktycznie nie spędzają ze sobą czasu, jednak tym, moim zdaniem różni się zespół od projektu. W DW relacje są bardzo bliskie. Gdy uświadomisz sobie, ile czasu zespół spędza razem przygotowując się do koncertu w jego dniu, a ile jest na scenie, łatwo uświadomisz sobie też, że nie ma opcji przebywać z kimś, kogo nie trawisz.

Tears Of The Ages ukazało się zasadniczo w dwudziestym roku istnienia założonego w 1995 roku zespołu. Jak postrzegacie tę płytę – czy jest to krok naprzód i nowy rozdział w historii formacji, czy też rozliczenie się z dotychczasowym dorobkiem, by ten nowy rozdział dopiero otworzyć?

JANUSZ GRABOWSKI: W żaden sposób nie odcinamy się od tego, co było kiedyś. Gdyby tak miało być zmienilibyśmy nazwę zespołu. Z resztą kilka lat temu wrzuciliśmy do sieci materiał z Promo 97, właśnie dlatego. Dowodem jest też bezpośrednia analogia do Tears Of The Ages. Prawie ten sam tekst bez korekt, był używany w latach 90 w polskich “Łzach Wieków”. Oczywiście naszą historię można podzielić na trzy główne etapy, z których w pierwszym Divine Weep był zespołem black metalowym, a w ostatnim, po reaktywacji, heavy metalowym. Wspomniana nowa era rozpoczęła się już po reaktywacji zespołu i sądzę, że zdarzy się w niej jeszcze wiele naprawdę interesujących rzeczy!

Efektowna okładka autorstwa Piotra Szafrańca wywołała z początku lekką konsternację części odbiorców. Jaka jest Wasza jej interpretacja i jak sądzicie, czy dobrze współgra z muzyczną zawartością krążka?

BARTOSZ KOSACKI: Nie słyszałem wcześniej o wspomnianej pierwotnej konsternacji, ale jeśli faktycznie tak było, to jestem w stu procentach przekonany, że osoby, które nabyły ten krążek, finalnie będą bardzo zadowolone z okładki. Dokładnie tak chcieliśmy aby wyglądała. Jest bardzo profesjonalnie zrobiona, ma liczne detale i do tego wspaniale współgra z koncepcją płyty, a także naszą muzyką. Piotr Szafraniec to absolutny profesjonalista i świetny grafik. Lepszej współpracy nie można sobie wyobrazić.

Jakie inspiracje towarzyszyły Wam podczas tworzenia i nagrań i czy były one inne niż wcześniej?

JANUSZ GRABOWSKI: W naszym graniu można znaleźć szkołę brytyjską, niemiecką i amerykańską. Myślę, że każdy kto posłucha naszej najnowszej płyty będzie wiedział, jakie są nasze inspiracje. Nie chcę jednak tego zdradzać, aby się nie szufladkować.

Jeszcze o inspiracjach – przy poprzedniej płycie Age Of The Immortal niektórzy recenzenci zarzucali Wam zbytnie zapatrzenie w Iron Maiden. Czcionka, dwa bonusowe covery… Czy teraz staracie się unikać takich nawiązań, czy uważacie tę krytykę za słuszną?

BARTOSZ KOSACKI: Myślę, że trochę pochopnie nam to zarzucano. Wyciągano wnioski po logo czy coverach, zaś nasza muzyka jest inna niż Iron Maiden. Nie chodzi mi tu nawet o to, że gramy na o dwa tony obniżonym stroju. Nie chcemy być polskim Iron Maiden, chcemy być polskim Divine Weep.

Zespołom oscylującym wokół heavy i power metalu często zarzuca się przeładowanie gatunku kliszami i do bólu ogranymi motywami – w warstwie tekstowej, muzycznej, czasem też wizerunkowej. Jak Wy się do tego ustosunkowujecie? Czy nie obawiacie się, że muzyczny i tekstowy patos może rodzić taką właśnie krytykę?

JANUSZ GRABOWSKI: Myślę, że najważniejsze jest to, że robimy to, co kochamy. Że gramy muzykę, którą czujemy. To dla nas najważniejsze. Dopiero na drugim miejscu zastanawiamy się, co powiedzą ludzie. Jeśli im się podoba to z otwartymi ramionami zapraszamy ich do grona naszych wiernych fanów, jeśli nie to trudno, może jeszcze kiedyś się przekonają. Nie zmuszamy przecież nikogo, aby słuchał heavy czy power.

Skupmy się teraz na zawartości Tears Of The Ages. Jakie są Waszym zdaniem najmocniejsze strony tej płyty, najbardziej udane kompozycje?

JANUSZ GRABOWSKI: Po pierwszych recenzjach widzę, że zdania na ten temat są podzielone. Cieszę się z tego. Jak to mówią dla jednego Kryśka, dla drugiego Maryśka. My na single wybraliśmy „Fading Glow”, „Tears of the Ages” i „The Mentor”. Według pierwszych opinii zauważyliśmy, że bardzo dobrze odbierany jest przede wszystkim „Day of Revenge” oraz „Never Ending Path”. Jeśli chodzi zaś o najmocniejsze strony płyty to zdecydowanie kompozycje, jakość brzmienia, okładka – kolejność nieprzypadkowa.

Jak dotąd, żaden z utworów z nowej płyty nie doczekał się pełnowymiarowego wideoklipu. Czy planujecie jakieś przedsięwzięcia w tym zakresie? Który z numerów z Tears Of The Ages chcielibyście zilustrować?

BARTOSZ KOSACKI: Naturalnie. Planujemy nagranie klipu do „Fading Glow” na wiosnę.

W utworze tytułowym gościnnie zagrał Wojciech Hoffmann. Jak pozyskaliście legendarnego gitarzystę do nagrań? Czy źródeł tej współpracy możemy dopatrywać się we wspólnie zagranym już ponad rok temu koncercie Divine Weep i Turbo?

JANUSZ GRABOWSKI: Dogadali się nasi managerowie. Wojtek Hoffmann jest na tyle zajętym muzykiem, że musi takie rzeczy planować z dużym wyprzedzeniem. Planowaliśmy także zagranicznego gościa, który również zgodził się bez problemu, jednak termin nagrywania naszej płyty zbiegł się z ich europejską trasą. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z występu Wojciecha Hoffmana na naszej płycie. To ogromny zaszczyt. Kolejnych gości będziemy planować z większym wyprzedzeniem, a także stworzymy listę alternatywną. (śmiech)

A skoro mowa o Turbo – czy inspirujecie się także twórczością rodzimych tuzów ciężkiego grania? Które polskie zespoły czy nagrania wywarły szczególnie istotny wpływ na Wasze brzmienie?

BARTOSZ KOSACKI: Może nie zupełnie inspirujemy, ale słuchamy wnikliwie i obserwujemy rodzimy rynek. Liczymy na kilka koncertów z Turbo podczas jesiennej trasy oraz reaktywowanym Wilczym Pająkiem i paroma innymi, znaczącymi zespołami.

Wspomniany utwór tytułowy ukazał się na krążku w dwóch wersjach językowych – odpowiednio jako „Tears Of The Ages” i „Łzy wieków”. Czy myśleliście o wydaniu w przyszłości płyty z całkowicie polskojęzycznym materiałem?

JANUSZ GRABOWSKI: W tej chwili nie ma takich rozmów. Myślę, że będziemy w przyszłości wrzucać dodatkowe polskie bonusy, ale całych płyt na tą chwilę nie przewidujemy. Notabene podczas nagrywania Tears Of The Ages był plan zrobienia dwóch kawałków po polsku. Niestety nie starczyło na to czasu.

Pytam o to, ponieważ znakomita większość twórczości Divine Weep to właśnie język Szekspira. Dlaczego zdecydowaliście się na takie rozwiązanie – czy przeważyły względy artystyczne, czy komercyjne?

JANUSZ GRABOWSKI: Nie nazwałbym tego komercją, niemniej chodzi o to żeby dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Myślę, że mamy wystarczająco sił by w przyszłości nasza nazwa reprezentowała Polskę w europejskim heavy metalu. Od początku wiedzieliśmy także, że płyta zostanie wydana w wytwórni zagranicznej.

Nagranie „Łzy wieków” pojawiło się już na pierwszej demówce zespołu z ’97 roku. Inne utwory z Tears Of The Ages mogliśmy wcześniej usłyszeć w wersji demo z 2010 r. oraz na Age Of The Immortal. Czy jesteście zwolennikami dopracowywania już powstałych kompozycji tak długo, aż jesteście z nich zadowoleni jako twórcy?

BARTOSZ KOSACKI: Dzięki temu nie będzie trzeba za dziesięć lat robić remastera (śmiech). Chcieliśmy te kawałki dopracować w stu procentach, zasługiwały na to. Jest też jeden kawałek, którego nie ruszyliśmy. Obiecuję, że go też zrobimy na nowo. Jaki to numer? Pozostawiam zagadkę dla wnikliwych.  

Skoro mowa o Age Of The Immortal – zawarty na niej materiał zebrał dość zróżnicowane recenzje. A jak Wy sami patrzycie na zarejestrowany w 2013 r. materiał z pewnej perspektywy czasowej? Jak wypada w porównaniu z ostatnimi nagraniami?

JANUSZ GRABOWSKI: Jak Porsche przy Fiacie 126P (śmiech). Należy powiedzieć sobie jasno: Age Of The Immortal spełniło swoje cele i dało nam uczynić kolejne kroki. Takim krokiem było na owe czasy np. znalezienie wokalisty, szereg pierwszych koncertów od reaktywacji itd. Obecnie dysponujemy dużo większym doświadczeniem, rozwijamy się w dynamicznym tempie i mamy silny skład. 

Jak materiał z Tears Of The Ages – zwłaszcza utwory, które nie znalazły się wcześniej na żadnym z poprzednich nagrań – odbierają na koncertach fani?

BARTOSZ KOSACKI: Jeśli po trzecim kawałku nie uda nam się zainteresować publiczności to możemy wracać do domu. Na szczęście tak się nigdy nie zdarzyło. Wiele zespołów wychodzi na scenę i czeka, aż publiczność zacznie się bawić. My uważamy odwrotnie. Gdy wychodzimy na scenę, dajemy z siebie sto pięćdziesiąt procent, aby zaangażować publiczność. Nie zauważyliśmy zatem, na które kawałki ludzie reagują najmocniej. Prowadzimy sety koncertowe tak, aby publiczność była zadowolona z całego koncertu, nie tylko jego części. My zresztą zawsze też się dobrze bawimy i gramy z przyjemnością. 

Wybiegając w przyszłość, z pewnością istotnym wydarzeniem roku 2016 będzie dla Was udział w „Zgierz City Of Power”, na którym pojawią się także m.in. Titanium, Scream Maker czy Vexillium. Jakie są Wasze oczekiwania w związku z tym występem?

JANUSZ GRABOWSKI: No cóż… Zagramy na jednym z najważniejszych festiwali w naszym gatunku w Polsce. Oczekujemy przede wszystkim dobrej zabawy, a może uśmiechnie się do nas szczęście i otworzą się jakieś nowe możliwości… kto wie?!

Jeszcze o przyszłości – od wydania Tears Of The Ages minęły zaledwie dwa miesiące. Czy macie już jakąś wizję tego, w jakim kierunku będzie podążał zespół wraz z następną płytą? 

JANUSZ GRABOWSKI: Obecnie kończymy odpoczynek po nagraniach płyty. W tym czasie, szczerze powiedziawszy, to roboty miał więcej nasz manager. To on odpowiada za kontakt z wydawcami oraz dba o promocję medialną. My skupiamy się na szlifowaniu materiału i zrobiliśmy kilka nowych numerów z myślą o jeszcze kolejnej płycie. Nie chcę tu mówić, że zaraz znowu wchodzimy do studia. Po prostu później może być mniej czasu, a zima to kreatywny okres. 

Jakie są Wasze plany na nadchodzące dwanaście miesięcy, zwłaszcza w sferze koncertowej? 

BARTOSZ KOSACKI: Przygotowujemy się do wiosennej trasy: Tour of the Ages 2016, która jest właśnie w fazie planowania. Odwiedzimy na pewno te miasta, w których już mamy fanów, a także postaramy się trochę przesunąć granice naszej rozpoznawalności. W lato chcielibyśmy zagrać na jakichś festiwalach, może udałoby się trafić coś za granicą. Jesienią albo zorganizujemy dalszą część trasy, albo tak jak mówiliśmy wcześniej skupimy się na supportowaniu kapel pokroju: Turbo, Wolf Spider. Zobaczymy co czas przyniesie. 

Na koniec poproszę Was o dokończenie zdania. Jeśli Tears Of The Ages chwilowo jest wyłączone z konkursu – najlepszą płytą roku 2015 jest…

JANUSZ GRABOWSKI: Zawężę to tylko do naszego gatunku. Na rynku polskim zdecydowanie Wolf Spider ze swoją “piątką”, natomiast w zagranicznym heavy metalu w 2015 roku było bardzo dużo płyt i nie mam tutaj typu, choć jest kilka płyt, które wałkuję w kółko.

Dzięki za rozmowę! Czy macie coś do dodania na koniec wywiadu?

BARTOSZ KOSACKI: My również dziękujemy. Życzymy redakcji Hard Rock Service wszelkiej pomyślności w 2016 roku, dziękujemy za wsparcie, a wszystkich spragnionych heavy metalowych wrażeń zapraszamy na koncerty. Tour of the Ages 2016 już niebawem!

Advertisement