Mick Wall – Black Sabbath. U piekielnych bram

Wydawnictwo: IN ROCK

Tłumaczenie: Lesław Haliński

Format: książka papierowa, drukowana

Ilość stron: 420

Okładka: miękka

ISBN: 9788364373022

Rok wydania: 2014

Z pozoru historia Black Sabbath nie różni się niczym od dziesiątek innych zespołów. Składają się na nią elementy, które tworzyły dzieje większości rockowych formacji przez dziesięciolecia istnienia gatunku – począwszy od trudności wczesnego etapu działalności, poprzez nałogi, kryzysy twórcze, zmiany składu, wyzysk ze strony menadżerów i współpracowników, wyzwania rzucane przez zmienną koniunkturę przemysłu muzycznego… A jednak tuż po otwarciu biografii zespołu, na polskim rynku wydanej zaledwie dwa lata temu, wzrok czytelnika pada na słowa “Byli śmieciami – i wiedzieli o tym. Byli ludzkimi odpadkami walającymi się po obsranych, dziurawych ulicach powojennej brytyjskiej prowincji o nazwie Aston”. Nie bez powodu autor – znany brytyjski dziennikarz Mick Wall – z właściwą sobie bezpośredniością kładzie nacisk właśnie na korzenie zespołu. Patrząc na przymierze Ozzy’ego Osbourne’a, Tony’ego Iommiego, Geezera Butlera i Billa Warda z tej właśnie perspektywy, rozsądek podpowiada, że tej czwórce wprost nie mogło się udać. Równie trudnym zadaniem wydałaby się wówczas, pod koniec lat ’60, próba umiejscowienia tego rodzaju zespołu na brytyjskiej scenie muzycznej w jej ówczesnym kształcie. Posługując się terminologią zaczerpniętą z amerykańskich szkolnych kronik, grupa z Birmingham na tym wczesnym etapie zdecydowanie wpisywała się w kategorię “the least likely to succeed”. A jednak – dziesięciolecia później Black Sabbath nie tylko wciąż istnieje, ale jest słusznie uznawane za pionerów heavy metalu i ojców chrzestnych mrocznej stylistyki, w której lubować się będą całe następne pokolenia muzyków i słuchaczy. Choćby ze względu na ten paradoks warto sięgnąć po wzmiankowaną pozycję pióra Micka Walla – “Black Sabbath – U piekielnych bram” (ang. Black Sabbath. Symptom of the Universe), wydaną w naszym kraju nakładem In Rock w 2014r.

Już po zacytowanych wyżej zdaniach, otwierających pierwszy rozdział biografii, czytelnik rozpozna żywy, bezpośredni, niekiedy brutalny (lub brutalnie szczery) styl narracji Micka Walla. W polskim wydaniu wrażenie to wzmocnione jest jeszcze przez przystępny, żywy język, którym posługuje się tłumacz. Na kolejnych kartach książki autor śledzi proces tworzenia się zespołu i kształtowania się jego unikalnego stylu muzycznego oraz jego dalsze dzieje, a jego retrospektywną opowieść uzupełniają liczne cytaty. W związku z ich obszernością czytelnik może odnieść wrażenie, że to sami członkowie Black Sabbath i ich współpracownicy niekiedy przejmują stery w toku narracji, opowiadając o dokonaniach oraz sposobie funkcjonowania zespołu na kolejnych etapach działalności. Oprócz dwóch perspektyw – odautorskiej, a więc zdystansowanej i odtwórczej, oraz subiektywnych wypowiedzi uczestników zdarzeń, mamy tu także trzecią, unikalną dla tej właśnie pozycji. Na początku lat osiemdziesiątych Mick Wall był bowiem związany na płaszczyźnie zawodowej z bohaterami swojej opowieści, pracując jako ich PR-owiec. Stąd też niekiedy wciela się tu w rolę naocznego świadka i obserwatora wydarzeń, nie tracąc przy tym nic ze swego obiektywizmu. Zdecydowanie podnosi to jakość publikacji i przemawia na korzyść jej autentyczności. W toku opowieści Wall przeprowadza czytelnika przez kolejne perturbacje w historii Black Sabbath. I choć za głównego bohatera swojej książki zdaje się obierać Tony’ego Iommiego, traktuje temat bardzo kompleksowo i tak po pierwszej zmianie na stanowisku wokalisty cały czas “zerka” w stronę obozu Ozzy’ego Osbourne’a. Nie pomija takich wątków, jak wkład Randy’ego Rhoadsa w solową karierę Osbourne’a czy dalsze dzieje Ronniego Jamesa Dio. Poprzez lekturę czytelnik zyskuje wgląd w relacje wewnątrz Black Sabbath oraz osobowości członków zespołu, zwłaszcza Tony’ego Iommiego, którego apodyktyczność była początkowo motorem napędowym kariery, by wreszcie stać się jej przekleństwem. Za zaletę należy poczytać autorowi także fakt, że nikogo nie wybiela. W opisie przewijających się przez historię Sabbath postaci zachowuje on spory dystans i obiektywny ogląd każdej z nich, pokazując, jaki wpływ złożone i niekiedy trudne do jednoznacznego zdefiniowania osobowości wywarły na dzieje formacji. 

Pewnych rzeczy nie da sie ukryć pod płaszczykiem barwnych i zabawnych anegdot, które skądinąd znacząco uprzyjemniają lekturę czytelnikowi. I tak, spoza muzycznego triumfu pierwszej połowy lat ’70 wyłania się obraz Black Sabbath jako zespołu sponiewieranego nałogami i rozpustą, a także rozsadzanego od wewnątrz konfliktami personalnymi. Wall jest ostatnią osobą gotową zaprzeczać takiemu stanowi rzeczy. Mimo wszystko jednak zmiany składu i układów sił w zespole czy życie osobiste muzyków prezentuje on na kartach książki przez pryzmat muzyki i kolejnych nagrań. Ani na moment nie sięga tabloidowej retoryki, choć podobne praktyki mają czasem miejsce w biograficznym rzemiośle. Co więcej, w pełni korzysta także ze swego warsztatu, analizując twórczość Black Sabbath – z okresu kształtowania się, triumfu, upadku i kolejnych prób ponownego podźwignięcia się – z typowo recenzenckiej perspektywy. Przy ocenie tychże dokonań zachowuje raczej współczesny ogląd, nie zapominając o wpływie, jaki nagranie te wywarły na kształtowanie się gatunku i kolejne pokolenia. Wartościując mniej popularne i często krytykowane płyty z drugiej połowy lat osiemdziesiątych również zachowuje dystans, podkreślając przede wszystkim zatracenie przez zespół unikalnego stylu i próbę sprostania zmianie koniunktury. Nie uzurpując sobie natomiast wyłączności na przytoczone opinie, przywołuje także liczne recenzje prasowe z tamtego okresu, pochlebne i niepochlebne. 

Autor dba także o właściwe odmalowanie tła kulturowego i obyczajowego kolejnych dekad. Historia Sabbath przeplata się zatem dynamicznie z historią innych działających równolegle zespołów, a kształt ówczesnej sceny rockowej – lokalnej i globalnej – odtworzony jest z kronikarską skrupulatnością. Już na pierwszych kartach “U piekielnych bram” Wall osadza Sabbath w realiach kształtującej się sceny hard rockowej i heavy metalowej wczesnych lat ’70, ujawniając wiele na temat ówczesnego przemysłu muzycznego. Poprzez kolejne perypetie członków grupy ukazuje on sposób myślenia ludzi wpływowych w tymże biznesie – takich jak choćby Don Arden czy jego córka, Sharon Arden (później Osbourne). Żniwo, jakie zbiera szaleńcze tempo kariery i nałogi w przypadku Black Sabbath, to dość częsty motyw w historii rocka. Również ich kłopoty finansowe to tylko odbicie generalnych prawideł rynku muzycznego, gdzie dochody w większości trafiają do wytwórni czy menadżerów. Szczególnie zaskakują czytelnika ostatnie rozdziały publikacji – to, kto ostatecznie przejmuje stery w świecie zamroczonych nałogami, dręcznych demonami przeszłości i skłóconych muzyków, ukazuje w szerszym zakresie zależność sztuki od marketingu. Co dzieje się, gdy proza życia i stan finansów zaczynają przyćmiewać artystyczne ideały…? Jak trudno jest wkraść się na powrót w łaski nieprzychylnej publiczności i biznesu rządzącego się już innymi prawami…? Jak  dramatyczne potrafią być konsekwencje błędów często zaprawionych narkotykami lub powodowanych niewiedzą…? Czy historia Black Sabbath to tak naprawdę historia jednego bohatera, czy też może raczej… bohaterki? To tylko niektóre z wielu pytań, jakie nasuwają się u kresu lektury książki Micka Walla. 

“Black Sabbath – U piekielnych bram”, w rodzimym wydaniu wzbogacone jeszcze o pisane z polskiej perspektywy posłowie, to więcej, niż spisanie dziejów zespołu. To próba osadzenia czwórki nieudaczników z Aston w realiach bezlitosnego przemysłu muzycznego i pokazania, jaką drogę przebyli na szczyt – oraz ich późniejszego upadku i podźwignięcia się. To nieustanne ścieranie się skomplikowanych osobowości, które miał okazję poznać sam autor – jak zauważa, niekiedy z przyjemnością, niekiedy z przykrością. Przede wszystkim zaś to kilkadziesiąt historii heavy metalu, w którą Sabbath nie tylko wpisywało się od dnia wydania pierwszej płyty i którą równocześnie tworzyło dekada po dekadzie. Stąd też dla każdego wielbiciela ciężkiej muzyki książka pióra Micka Walla jest pozycją obowiązkową. 

Advertisement